czwartek, 24 października 2013

Rozdział 7 #2

Widziałam, jak Xavan z przejęciem spija kolejne łyki z paczki z krwią.
Xavan - mój były chłopak, teraz wampir i ...
... Czarodziej.
Przypomniało mi się to kiedy podałam mu woreczek z krwią.
Choć można też uznać, że widziałam to przy dotyku jego dłoni - jak używa magii, jak przyrządza eliksiry.
Ale on i tak pewnie tego nie robił. Na pewno nie wie o tym, co mówić, skoro dopiero został wampirem?
- Co tak stoisz? Proszę, usiądź.
- No dobrze..
Usiadłam na nowym, kobaltowym fotelu obok kanapy. Popatrzyłam na Xavana.
I przypomniały mi się stare lata.

XXXXXX

- Kochanie. Zbierasz się jak mucha w smole.
- Jestem kobietą. - Mówię ubierając fioletową sukienkę i zapinając gorset.
Czemu się tak stroję? Przecież to tylko spotkanie z jego rodzicami.
Kończąc fryzurę - czyli loki wychodzę z łazienki. Gdy Xavan mnie widzi doznaje szoku.
Sama jestem zaskoczona. W tej sukience do kolan, czarnym gorsecie underbust, czarnych butach na obcasie, makijażu, fryzurze wyglądałam olśniewająco.
- Wow.. Yuna.. Ja tu ledwo dobry garnitur znalazłem a Ty... Bomba..
- Mam się dla kogo stroić.. - Uśmiechnęłam się i wzięłam torebkę z szafki.
Po chwili wyszliśmy w stronę miasta. Szłam z Xavanem pod ramię, gdyż tak było mi najwygodniej.
Buty na obcasie jednak miały swój urok.
Gdy doszliśmy do restauracji o nazwie " Mała miejscowa restauracja" Xavan pomógł mi ściągnąć palto, po czym pokazał mi, gdzie siedzą jego rodzice, i po chwili tam ruszyliśmy.
Usiadłam na przeciwko matki Xavana. Widząc, jak przemierza mnie wzrokiem wiedziałam już chyba, co się święci - nie spodobam się jej.
Xavan widząc mój wyraz twarzy złapał mnie za rękę i zaczął rozmowę.
- To jest moja dziewczyna, Yuna.
- Miło nam. - Powiedziała jego matka surowym tonem. -  Ja jestem Ashley, a mój mąż Daniel. Myślę, że mój syn o nas opowiadał? - dokończyła, podając mi rękę.
Kobieta była blondynką. ubrana w czerwoną sukienkę, a mężczyzna miał czarne włosy i tego samego koloru garnitur.
- Tak - Także podałam jej rękę.
- Myślę, że nie jesteś w ciąży, ten gorset musi strasznie upijać - powiedziała ironicznie, po chwili szturchnięta przez swojego męża.
- Ashley. Jak się zachowujesz?
Poczułam się nieswojo. Puściłam rękę Xavana i wyszłam na świeże powietrze.
O co jego matce chodziło? Z czym jej nie pasowałam?
Wyczułam kogoś dłoń na ramieniu. - Był to ojciec Xavana, Daniel.
- Przepraszam za moją żonę.. Nie jest ufna.
- Jestem do tego przyzwyczajona, proszę pana.
Kiwnęłam głową. Cofnęłam się do środka i usiadłam obok Xavana.

XXXXXX

- Yuna. Halo!
Otworzyłam oczy. Widziałam przed sobą Xava.
- Zamyśliłam się.
- Widać.
Przeciągnęłam się i wstałam. Stałam twarzą w twarz z Xavanem.
- Pamiętasz? - Złapał mnie w pasie i przybliżył do siebie
Wydałam cichy jęk. Jego dotyk odczułam doskonale.
- Xav. - wyszeptałam
- Wiem chyba o czym wspominałaś. O tamtym dniu z rodzicami, prawda?
- Skąd wiedziałeś?
Dotknął mojego policzka. Popatrzyłam mu w oczy.
Po chwili zaczęliśmy się całować.
"Chcę to naprawić, Yuna. Wiem, że przemianą dałaś mi szansę." - usłyszałam w myślach.
Przerwałam pocałunek i popatrzyłam na Xavana.
- Xavan.. Też bym chciała ale.. To nie jest odpowiedni moment..
- Ale o co chodzi.. Czy Ty.. - Złapał się za głowę - Przeczytałaś mi w myślach?
- Nieświadomie. To znaczy.. Usłyszałam to w swoich myślach.
- Jak to możliwe?
- Podejrzewałam to już od dawna.. Że jesteś czarodziejem.
- Że co ?!
Popatrzyłam na Niego i dokończyłam swą wypowiedź.
- Gdybyś nie był nim to nie rozmawialibyśmy myślami. Posłuchaj tego.
Dotknęłam jego ręki i pomyślałam coś. Widziałam, że Xavan się zdziwił.
- Xavan.. Nie wiem tylko, skąd masz te moce.
- A z Tobą jak było?
- Ujawniły się przez wyjątkowego durnia i egoistę, który chciał mnie potem zabić.
Wzruszyłam ramionami.
Wiedziałam jednak, że to, jak nauczę Xavana magii zależy tylko i wyłącznie ode mnie. On zresztą także miał takie wyczucie.
Wyszłam z pokoju i poszłam do pomieszczenia, gdzie znajdowała się moja córka. Tifa zdziwiona popatrzyła na mnie, a potem wiedziała co mi chodzi po głowie.
- Nie martw się, mamo. Będzie dobrze.

Xavan.

O dziwo usłyszałem to, o czym rozmawiali..
Mamo?! Cholera.
Poszedłem od razu do tamtego pokoju. Yuna spojrzała na mnie z troską, a ta druga z.. Zdziwieniem?
- To Twoja córka?
- Tak.
Usiadłem na łóżku dziewczyny. Ta pod wpływem tego odsunęła się, na co ja się ździwiłem.
- Mam doświadczenie.. Żeby nie podchodzić do nowonarodzonych.
- Rozumiem.
Uśmiechnąłem się.
- Córciu. Prosiłabym Cię o .. Mały trening z Xavanem. Ja jestem za silna na niego a Ty..
- Jasne.. - Uśmiechnęła się.

XXXXXX

Yuna.

Trening odbywał się w parku. Zastanawiałam się, jednocześnie zadając sobie pytanie - Czy dam z tym radę?
Teraz mam dwie osoby do nauki. O ile moja córka zgodzi się, bym ją uczyła.
Tifa zadała pierwszy cios - kulą prądu. A Xavan? Xavan nic - jedynie skulił się, by nie oberwać.
- Meh.. Xav. - podeszłam do Niego. - Popatrz na to.
Popatrzyłam na Tifę. Ta rzuciła na mnie tą samą kulą, a ja zachowałam barierę, która odepchnęła kulę ode mnie.
- Jak Ty...?
- Musisz po prostu tego chcieć.
Uśmiechnęłam się i odeszłam z powrotem.
Tifa rzuciła tym razem kulą ognia.
A Xav.. Xav ją odepchnął.
Uśmiechnęłam się.
- Lepiej. Ale następnym razem..
Odwróciłam się.
Usłyszałam jakby ktoś tu szedł. Nie widziałam nikogo.
Popatrzyłam znowu na Tifę i Xavana.
- Chyba mamy towarzystwo.

sobota, 12 października 2013

Informacje

Cześć wszystkim !

Jak zapewne nie wszyscy wiedzą - prowadzę drugiego bloga. LINK DO NIEGO!

Pewnie niektórzy zastanawiają się .. A co z tym blogiem?

Będę na nim dalej pisać. Nie zrezygnuję z mojego 1-wszego bloga :)

Jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało!




Zapraszam na czytanie mojego nowego bloga! :)