czwartek, 18 października 2012

Rozdział 16

Pobudka.
pierwsze co zrobiłam - rozejrzałam się.
- Co tu..
podniosłam się. byłam sama.. gdzie on zwiał ?
- Szukałaś mnie ? - usłyszałam głos, spojrzałam za siebie.
Leżał tam On - lekko przekryty chłopak o ciemnych włosach. który działa na mnie jak narkotyk.
- Hmm.. owszem. szukałam. ale moja zguba najwidoczniej się znalazła.
Nachyliłam się delikatnie nad nim. nasze usta splotły się w delikatnym pocałunku.
- zapraszamy rodziców na kolację ?
- moich ? no dobrze..  a po..
- hmm.. wiesz... tak dawno się z nimi nie widzieliśmy..
- tak. bardzo..
To było zauważalne. ukrywał coś.
nie zbyt chciałam pytać o co chodzi. wolałam się potem dowiedzieć.

Barthel

Widziałem jej zaciekawienie. nie byłaby sobą gdyby nie przeszła wobec tego obojętnie.
- Oj Yuno. zobaczysz.. jak przyjadą.. skontaktujemy się z nimi.. chyba że nasz wyprzedzą.. bo też jest taka opcja.
- właśnie.. skąd znasz moich rodziców ?
- poznałem ich na jednej z wypraw.. szukali kogoś.. lub czegoś.. nie byłem wtajemniczony w ich plany. na początku kiedy Cię zobaczyłem to.. myślałem że Ty to Abbey.
Uśmiechnęła się. pogłaskałem ją delikatnie po głowie..
- jakoś spokojnie ostatnio u nas.. prawda ? jakoś nie ma żadnych złych, krwiopijnych wampirów..
- a no nie ma.. nie cieszysz się ?
- cieszę się.. ale.. jest to dla mnie dziwne
Widziałem w niej jakąś zmianę..
Była o odcień bielsza, o dziwo nie mdlała, kiedy wymienialiśmy się spojrzeniami. fakt, nie zawsze słabła. jej organizm mógł zdążyć się przyzwyczaić. Pogłaskałem ją.
Usłyszałem cichy dzwonek telefonu. Yuna od razu zerwała się i odebrała.
- Halo? - usiadła z powrotem, patrzyła na mnie - nie, nic mi nie jest, a co? - dodała, widać było na jej ustach grymas. - Dobrze.. to.. dzisiaj u Nas o osiemnastej? to znaczy.. u Barthela.. ok.. to pa.. - rozłączyła się.
- co tam?
- Rodzice.. Abbey pytała sie mnie czy.. coś mi nie jest.. skąd ona może..
- Wizje. Ty jesteś w posiadaniu tej mocy. Abbey rzadko jej doświadcza.
- Ja.. Wizje.. ?
- Yuna to, że po dotyku widzisz coś, słyszysz myśli nie jest przypadkowe. Twoje moce się rozwijają.
Zamilkła. Po chwili jednak wstała i poszła.
Ja w tym czasie się ubrałem i poszedłem na przedpokój.
Yuna wyszła w fioletowej sukience i czarnych legginsach.

Yuna

Widziałam jak na mnie patrzy. uśmiechnęłam się do niego.

- ładnie ?
- Bardzo - objął mnie - chodźmy już.
kiwnęłam głową.. wzięłam klucze, zamknęłam drzwi i pojechaliśmy. weszliśmy do domu, za nami przyszli moi rodzice.
- Nic Ci nie jest?
- Niee.. a co ?
- widziałam.. dziecko..
Zamarłam.
- Co jej zrobiłeś?! - Widziałam jak Damen rzuca się na Barthela. machnęłam delikatnie ręką i..
O dziwo Damen odleciał dwa metry od nas. czy to ja spowodowałam ?
- Damen.. wiem, za kogo mnie uważasz.. ale chce żeby.. Yuna wyszła za mnie.. chce, żeby była za mnę.. za zawszę.. i myślę, że ona chce tego samego..
Znieruchomiałam.. popatrzyłam na Barthela, to on na mnie.
- Yuna.. chcesz.. ?
- T..Tak.. bardzo ..
Barthel wyciągnął moją rękę i włożył pierścionek na "palec serdeczny". po tym przytuliłam się do Niego.
- Chce, żeby Yuna była szczęśliwa.. i myślę, że mój mąż jest tego samego zdania
Na słowa Abbey Damen przytaknął.
- kiedy ślub ?
- uzgodnię to z Yuną. a znając ją... szybko ją do tego przekonam.
Uśmiechnęłam się. poczułam, ze to mały początek naszej przyszłości.

poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział 15

- Cześć Yuna
- Ooo. Hej.
Zauważyłam Eve - Koleżankę z podstawówki.
Była dziś ubrana dosyć "jesiennie". skórzana kurtka, jeansowe rurki. ja za to miałam na sobie czarną kurtkę, spódniczkę i tak samo jak ona - czarne trampki.
- co tam? szmat czasu się nie widziałyśmy
- racja. a co u mnie? dobrze.. nie narzekam..
- u mnie też. jak zwykle zresztą ..
kiwnęłam głową.
- To gdzie idziemy ? o ile masz czas.
- mam. może .. pochodzimy po sklepach.. ? taki koleżeński "Shopping" ?
- hmm.. zgoda..
po dziesięciu minutach byłyśmy w najbliższym sklepie odzieżowym.
- co przeglądamy ?
- wiesz.. że ja nie zbyt za kupowaniem ubrań - westchnęłam cicho.
- no to chodź. musimy przecież coś kupić.
Złapała mnie za rękę. widziałam co myśli, czuje..
"zaczęło się" - pomyślałam.
- gdzie mnie ciągniesz?
- hmm.. to ogólnego sklepu.. kupimy jakieś picie.. jedzenie.. i gdzieś pójdziemy.
- czyli nasz zwyczaj.. tak ?
- dokładnie
Puściłam ją i zaczęłam kierować się na stoisko z napojami
- co bierzemy ? nasz specjał ? - wzięłam napój energetyczny, po mnie ona także.
- i jakieś chrupki.. - poszła na dział z chipsami i płatkami śniadaniowymi i wzięła jedne - mam. - dopowiedziała
- super. no to.. jaki obieramy następny cel ?
- przed siebie ?
- no dobrze.. dobrze..
po zapłaceniu poszłyśmy pod mój blok.
- Kogo to? wskazała na czarno czerwoną maszynę.
- moja. - uśmiechnęłam się
- ładny ścigacz.. dobra. to jak. wchodzimy do Ciebie ?
- ok
otworzyłam drzwi i weszłyśmy do klatki.. po minucie byłyśmy u mnie.
- Oo Yuna. już jeste... - zauważyłam ciemnowłosego chłopaka.
- tak.. a Ty tu jak wszedłeś ?
- przecież dawałaś mi klucze..
- A .. no tak.. dobra.. przedstawię Was. Eve, Barthel.. Barthel Eve.
- Miło mi..
- Mi.. mi też..
widziałam przerażenie ze strony Eve. zdziwiło mnie to, ponieważ nigdy tak się nie zachowywała.
Czym było to spowodowane ?
- A Ty.. co chciałeś ?
- stęskniłem się.
Popatrzyłam mu głęboko w oczy. zaczęłam tracić energię. lecz mi to nie przeszkadzało.. musiałam się dowiedzieć.. o co chodziło. złapałam go delikatnie za rękę.
- Yuna.. co jest ?
Eve widać zaobserwowała całą sprawę.
- nic mi nie jest.. nie musisz się martwić..
- to może ja nie będę Wam przeszkadzać? - spojrzała to na mnie, to na Barthela. na nim troszkę zawiesiła wzrok.
- nie przeszkadzasz. w trójkę raźniej.
- no dobrze.. niech Wam będzie.
Czas spędzony z Nimi przeminął nieubłaganie. po trzech godzinach Eve wyszła.
- no to jesteśmy sami. - oparłam głowę o jego ramię.
- Yuna. czemu ona była taka wystraszona i .. dziwna ?
- Co masz na myśli ? - spojrzałam na niego.
- czy ona.. może się domyślać.. kim jestem ?
- wątpię.. choć.. interesuje się tego typu rzeczami.. wiesz.. pełno książek..
- musisz ją z tym trzymać na dystans.. jak się dowie może wybuchnąć wojna.
spuściłam głowę.
- wiem.. że będzie to dla Ciebie trudne.. ale.. niestety. jeśli po niej wszyscy mają się dowiedzieć to.. lepiej nie ryzykować.
- masz racje.. lepiej trzymać to w tajemnicy..
popatrzyłam na niego i delikatnie go pocałowałam. to delikatnie przerodziło się bardziej w namiętne.
z szybkością wampira przeniósł nas do mojego pokoju.
opadłam delikatnie na łóżko i przysunęłam Go do Siebie.
Potem wszystko szło tropem jednego.