pierwsze co zrobiłam - rozejrzałam się.
- Co tu..
podniosłam się. byłam sama.. gdzie on zwiał ?
- Szukałaś mnie ? - usłyszałam głos, spojrzałam za siebie.
Leżał tam On - lekko przekryty chłopak o ciemnych włosach. który działa na mnie jak narkotyk.
- Hmm.. owszem. szukałam. ale moja zguba najwidoczniej się znalazła.
Nachyliłam się delikatnie nad nim. nasze usta splotły się w delikatnym pocałunku.
- zapraszamy rodziców na kolację ?
- moich ? no dobrze.. a po..
- hmm.. wiesz... tak dawno się z nimi nie widzieliśmy..
- tak. bardzo..
To było zauważalne. ukrywał coś.
nie zbyt chciałam pytać o co chodzi. wolałam się potem dowiedzieć.
Barthel
Widziałem jej zaciekawienie. nie byłaby sobą gdyby nie przeszła wobec tego obojętnie.
- Oj Yuno. zobaczysz.. jak przyjadą.. skontaktujemy się z nimi.. chyba że nasz wyprzedzą.. bo też jest taka opcja.
- właśnie.. skąd znasz moich rodziców ?
- poznałem ich na jednej z wypraw.. szukali kogoś.. lub czegoś.. nie byłem wtajemniczony w ich plany. na początku kiedy Cię zobaczyłem to.. myślałem że Ty to Abbey.
Uśmiechnęła się. pogłaskałem ją delikatnie po głowie..
- jakoś spokojnie ostatnio u nas.. prawda ? jakoś nie ma żadnych złych, krwiopijnych wampirów..
- a no nie ma.. nie cieszysz się ?
- cieszę się.. ale.. jest to dla mnie dziwne
Widziałem w niej jakąś zmianę..
Była o odcień bielsza, o dziwo nie mdlała, kiedy wymienialiśmy się spojrzeniami. fakt, nie zawsze słabła. jej organizm mógł zdążyć się przyzwyczaić. Pogłaskałem ją.
Usłyszałem cichy dzwonek telefonu. Yuna od razu zerwała się i odebrała.
- Halo? - usiadła z powrotem, patrzyła na mnie - nie, nic mi nie jest, a co? - dodała, widać było na jej ustach grymas. - Dobrze.. to.. dzisiaj u Nas o osiemnastej? to znaczy.. u Barthela.. ok.. to pa.. - rozłączyła się.
- co tam?
- Rodzice.. Abbey pytała sie mnie czy.. coś mi nie jest.. skąd ona może..
- Wizje. Ty jesteś w posiadaniu tej mocy. Abbey rzadko jej doświadcza.
- Ja.. Wizje.. ?
- Yuna to, że po dotyku widzisz coś, słyszysz myśli nie jest przypadkowe. Twoje moce się rozwijają.
Zamilkła. Po chwili jednak wstała i poszła.
Ja w tym czasie się ubrałem i poszedłem na przedpokój.
Yuna wyszła w fioletowej sukience i czarnych legginsach.
Widziałem w niej jakąś zmianę..
Była o odcień bielsza, o dziwo nie mdlała, kiedy wymienialiśmy się spojrzeniami. fakt, nie zawsze słabła. jej organizm mógł zdążyć się przyzwyczaić. Pogłaskałem ją.
Usłyszałem cichy dzwonek telefonu. Yuna od razu zerwała się i odebrała.
- Halo? - usiadła z powrotem, patrzyła na mnie - nie, nic mi nie jest, a co? - dodała, widać było na jej ustach grymas. - Dobrze.. to.. dzisiaj u Nas o osiemnastej? to znaczy.. u Barthela.. ok.. to pa.. - rozłączyła się.
- co tam?
- Rodzice.. Abbey pytała sie mnie czy.. coś mi nie jest.. skąd ona może..
- Wizje. Ty jesteś w posiadaniu tej mocy. Abbey rzadko jej doświadcza.
- Ja.. Wizje.. ?
- Yuna to, że po dotyku widzisz coś, słyszysz myśli nie jest przypadkowe. Twoje moce się rozwijają.
Zamilkła. Po chwili jednak wstała i poszła.
Ja w tym czasie się ubrałem i poszedłem na przedpokój.
Yuna wyszła w fioletowej sukience i czarnych legginsach.
Yuna
Widziałam jak na mnie patrzy. uśmiechnęłam się do niego.
- ładnie ?
- Bardzo - objął mnie - chodźmy już.
kiwnęłam głową.. wzięłam klucze, zamknęłam drzwi i pojechaliśmy. weszliśmy do domu, za nami przyszli moi rodzice.
- Nic Ci nie jest?
- Niee.. a co ?
- widziałam.. dziecko..
Zamarłam.
- Co jej zrobiłeś?! - Widziałam jak Damen rzuca się na Barthela. machnęłam delikatnie ręką i..
O dziwo Damen odleciał dwa metry od nas. czy to ja spowodowałam ?
- Damen.. wiem, za kogo mnie uważasz.. ale chce żeby.. Yuna wyszła za mnie.. chce, żeby była za mnę.. za zawszę.. i myślę, że ona chce tego samego..
Znieruchomiałam.. popatrzyłam na Barthela, to on na mnie.
- Yuna.. chcesz.. ?
- T..Tak.. bardzo ..
Barthel wyciągnął moją rękę i włożył pierścionek na "palec serdeczny". po tym przytuliłam się do Niego.
- Chce, żeby Yuna była szczęśliwa.. i myślę, że mój mąż jest tego samego zdania
Na słowa Abbey Damen przytaknął.
- kiedy ślub ?
- uzgodnię to z Yuną. a znając ją... szybko ją do tego przekonam.
Uśmiechnęłam się. poczułam, ze to mały początek naszej przyszłości.
- ładnie ?
- Bardzo - objął mnie - chodźmy już.
kiwnęłam głową.. wzięłam klucze, zamknęłam drzwi i pojechaliśmy. weszliśmy do domu, za nami przyszli moi rodzice.
- Nic Ci nie jest?
- Niee.. a co ?
- widziałam.. dziecko..
Zamarłam.
- Co jej zrobiłeś?! - Widziałam jak Damen rzuca się na Barthela. machnęłam delikatnie ręką i..
O dziwo Damen odleciał dwa metry od nas. czy to ja spowodowałam ?
- Damen.. wiem, za kogo mnie uważasz.. ale chce żeby.. Yuna wyszła za mnie.. chce, żeby była za mnę.. za zawszę.. i myślę, że ona chce tego samego..
Znieruchomiałam.. popatrzyłam na Barthela, to on na mnie.
- Yuna.. chcesz.. ?
- T..Tak.. bardzo ..
Barthel wyciągnął moją rękę i włożył pierścionek na "palec serdeczny". po tym przytuliłam się do Niego.
- Chce, żeby Yuna była szczęśliwa.. i myślę, że mój mąż jest tego samego zdania
Na słowa Abbey Damen przytaknął.
- kiedy ślub ?
- uzgodnię to z Yuną. a znając ją... szybko ją do tego przekonam.
Uśmiechnęłam się. poczułam, ze to mały początek naszej przyszłości.