niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 28.

Stoję ponownie na przystanku. jestem już dwieście kilometrów od domu.
Postanowiłam odczytać SMS'a od Jack'a, który trochę mi już ich wysłał.

" Yuna, Twoi rodzice żyją.
Są u mnie...                                       Jack."

Nie wiem czy to zmyłka, czy prawda. Sama widziałam, że leżą zabici.
Postanowiłam się cofnąć.
Nie mogłam olać takiej rzeczy.

Jack.

- Mówicie, że uciekła ? - Usłyszałem Abbey, która usiadła na blacie Barthela.
- Tak. Niestety nie wiemy gdzie.. Nie czujemy jej tak jak wcześniej. - Wypowiedziałem, siadając na fotelu.
Poczułem, jak Brat Yuny - Wario się budzi. 
- Yy.. Czemu ja się.. zbudziłem..? Przecież nie żyłem..
- Zostałeś przemieniony.. - Syknąłem, po czym wstałem.
Nie mogłem siedzieć z założonymi rękoma. Nie chciałem, by Yunie coś się stało.
Za bardzo ją kochałem, by mi na niej nie zależało.
- Wiem chyba czemu moja córka posunęła się do tego czynu..
- Czemu ? - Popatrzyłem na Abbey.
- Kocha was obydwóch. Chce na jakiś czas uciec bo.. Nie wie co zrobić.. Może nie znam jej dokładnie.. Ale łączą nas więzy i..
- Nie musisz dokańczać.
Oparłem się o ścianę. Patrzyłem ciągle w telefon, czy aby Yuna nie dzwoniła.
- Barthel. Nie wiem jak Yuna osądzi. Ale zraniłeś ją. I to bardzo..
- Abbey.. mogę Cię prosić.. ? - Powiedziałem, kierując się do drzwi. Gdy zobaczyłem, że wampirzyca kieruje się za mną, poszedłem do garażu.
- Skąd wiesz co Yuna czuje?
- Yy.. W końcu to moja córka.. prawda?
- Powiedziałaś to w takim stanie, jakbyś sama to przeżyła.
- Bo przeżyłam. Pasuje ?
- Kogo wybrałaś?
- Damena. Ojca Yuny. To chyba oczywiste.
Spuściłem wzrok.
- Dzięki.
Słyszałem, jak wyszła. Ja też wyszedłem na początek domu.
Popatrzyłem w dal. Nagle dostrzegłem dziwnie znajomą postać.
Czy to.. Yuna ?

Yuna.

Zauważyłam Jack'a. Wiedziałam, że to, co robię jest moim kolejnym krokiem do własnego piekła.
Nie ma nic lepszego.
Gdy wreszcie dojechałam odstawiłam swojego ścigacza - czerwono-czarną Yamahę R1 i podeszłam do Niego.
- Gdzie są?
- W domu..
Usłyszałam jego bezradność w głosie. Westchnęłam i weszłam po schodach do jego domu.
Gdy znajdowałam się już w salonie zauważyłam wszystkich.
- Cześć córciu..
- Hej mamo.. - Powiedziałam, tuląc się do Abbey. Poczułam, jak obejmują Nas jeszcze dwa wampiry.
Zerknęłam na nich - Wario i Damen.
Od kiedy Wario jest Wampirem? kiedy pominęłam ten okres ?
- Gdzie uciekłaś, siostra?
- Musiałam.. Przemyśleć..
Westchnęłam. Oderwałam się od nich i usiadłam na kanapie.
- Gdzie mała ?
- Z Barthelem. Poszedł z nią niedawno do domu..
- To pójdę do Niego.. Chce się widzieć z małą..
Poszłam w stronę wyjścia.
- Idziesz gdzieś?
- Tak. Do Barthela.. Odebrać małą.
- A potem gdzie.. Znowu odejdziesz?
Na jego słowa stanęłam. Odwróciłam się do Niego.
- Nie odjadę.. Już nie teraz..
- Trzymam Cię za słowo..
Uśmiechnęłam się do Niego. Wsiadłam na motocykl i odjechałam.
Zatrzymałam motocykl przed jego domem. Gdy weszłam zamurowało mnie.
Zobaczyłam całujących Barthela z .. Cassie?!
- Nie trudźcie się. Ja tylko po małą.
- Yuna. To nie tak jak myślisz.
Poczułam, jak Cassie znajduję się za mną. Odepchnęłam ją tak, że znalazła się na końcu domu.
Zabrałam małą i wyszłam.
Szybko odjechałam z nią.
Gdy znajdowałam się w domu Jack'a, a jechałam wszystkimi możliwymi skrótami, wbiegłam do jego domu.
Zobaczyłam, że nikogo tam nie ma prócz jego samego.
- Co się stało?
- Barthel mnie zdradził z .. Cassie..
- Tą słynną panią wilkołak ? Uuu... Pojechał po bandzie.
- Że z kim? - Stanęłam przed nim z dzieckiem w ręku.
- Zanieś małą, to Ci opowiem.
Zaniosłam małą do sypialni Jack'a. Położyłam ją na łóżku i wróciłam do Niego.
Usiadłam na kanapie. Czułam, że zanosi się na poważną rozmowę.

Barthel.

- Coś Ty zrobiła. Cassie.
- Nie wiedziała, że masz mnie? Nie fajnie..
- Chciałem z Tobą skończyć. Mam z nią dziecko.. Kocham ją.
- A nie pamiętasz jak było Ci ze mną dobrze? Heh. a jak tam Jack ?
- Z nim jest Yuna.
- No i dobrze. Barthel. Oni są siebie warci.
- Co Ty tam wiesz? - Popatrzyłem na nią z obrzydzeniem.
- Wiesz że jestem wilkołakiem, prawda? A więc.. Mogę w każdym razie Ci coś zrobić.
- Uważaj, bo się przeliczysz.
Podszedłem do Niej, wyszeptałem jej "do zobaczenia nigdy", po czym skręciłem jej kark.
Usiadłem bezradnie na fotelu.
Wiedziałem, że nawaliłem jeszcze gorzej.

Yuna.

Przysłuchiwałam się temu, co Jack mówi.
- Yuna. Zostań dziś u mnie.. nie chcę, by coś Ci się stało.
- Zostanę.. - złapałam go za rękę.
Popatrzyłam na Niego.
Usłyszałam otwierające się drzwi. Popatrzyłam na nie. Stał w nich Barthel.
- Yuna.. proszę Cię.. daj mi wyjaśnić.
- Co Tu  wyjaśniać, bracie? nie uda Ci się..
- To jest rozmowa pomiędzy mną a Yuną, nie wtrącaj się.
Wstałam. Podeszłam do Barthela.
- O czym chcesz rozmawiać.. ?
- Chce Cię przeprosić. To nie to co myślisz..  Mnie z nią nic nie łączy.
- Było widać co innego. Barthelku.
Westchnęłam cicho. Poszłam oprzeć się o ścianę.
- Barthel.. Jack.. Wiem.. Nie powinnam tak postąpić.. Nie powinnam uciekać..
Spojrzałam w podłogę.
- Kocham was obydwóch.. i nie wiem z kim chce być..
Poczułam wyłaniające się łzy. Gdy poczułam, że ktoś chce do mnie podejść, odbiegłam do drzwi.
Gdy je otworzyłam, zobaczyłam w nich Thomasa.
- Witaj Yuno, przychodzę w dobrym momencie ?
- Ktoś Cię tu zapraszał?
- Sam się wprosiłem.
Wszedł do środka. Zamknęłam drzwi.
- Ooo.. czyżby spotkanie kochanków? Jak miło..
- Czego chcesz?
- Nie tak prędko.. Barthel. Jak związek z wilkiem ?
- Nie ma żadnego związku.. Nie jestem z Cassie.
- Ciekawe.. W sumie.. przyszedłem tu tylko po zgubę. Ale chyba zrobię co innego. Doszły mnie słuchy, że Cassie jest umierająca.. prawda,  Barthel?
- Jasne.
Popatrzyłam na Barthela ze zdziwieniem. On za to popatrzył na mnie.
Nie widziałam w nim tego samego, co dawniej.
- Nie wiem czy ktoś wie.. Ale na Barthelu siedzi klątwa. Tak Yuna. Dlatego nie jest taki jak kiedyś. - Podszedł do mnie - I wiesz co ? Nie próbuj go naprawiać.. Niech Cię przebija aż umrzesz.
- Nie przeliczysz się.
Wyciągnęłam z kieszeni sztylet i przebiłam nim Thomasa.
- Musiałam. - Westchnęłam.
- Yuna.. Nie powinnaś tego robić.
- Mnie już nic nie uratuje. - Powiedziałam, kierując się do wyjścia.
Nagle drzwi domu Jack'a się zamknęły. Próbowałam je otworzyć. Nie mogłam.
- Cholera! Co jest ..
- Yuna.. Dobrze, że mnie przebiłaś. Teraz.. Będę Cię nękać. Ściągnęłaś na Siebie klątwę, skarbie. - Usłyszałam szept Thomasa.
Zaczęłam uciekać.
Co się działo ?
Czy ja śnię ?!


2 komentarze:

  1. kurawa (przepraszam) zajebiste (przepraszam)
    Z kim ona będzie do cholery!!??

    OdpowiedzUsuń