sobota, 11 sierpnia 2012

Prolog

Yuna.

Wakacje - nudny okres kiedy zapewne nie tylko ja się nudzę, a że byłam zamknięta w sobie (czy tez bardziej typem samotnika) działało to na moją psychikę.
Byłam dziewczyną o ciemno brązowych włosach która nie była tak jak reszta dziewczyn - normalny ubiór i naśladowanie nowych trendów mody. Ja za to wolałam czarne sukienki, gorset i do tego glany, bądź zwykłe trampki. choć wiem, że to wygląda dziwnie - czyste wyczucie.
Usłyszałam komunikat o nowej wiadomości na Skype. Była to Katherine. zawsze dzwoniła, albo przynajmniej pisała kiedy pojawiałam się na tym "niebieskim komunikatorze", zadzwoniłam do niej.

- Cześć Katherine. Jak Ci się układa z Mattem ?

- Super. Nie dawno wróciliśmy znad naszego pięknego morza. a u Ciebie?

- Też super - skłamałam, tak naprawdę nie było tak super jakby się wydawało, co prawda powinnam się cieszyć - wolny dom, nikogo nie ma. ale to nie dla mnie - wiecie co.. ja idę pojeździć.. sorki.

Rozłączyłam się i wyłączyłam komputer, ubrana w czarne spodnie, trampki i "rockową" kurtkę wyszłam, zamykając dom na klucz. Wyciągnęłam kluczyki od mojego czarno-czerwonego ścigacza, wsiadłam na niego, odpaliłam, i odjechałam.
Miasto, w którym mieszkałam było małe. Tata z mamą wyjechali za granicę, ja już "jako dorosła" mogłam zostawać sama w domu + mała kontrola mojej siostry. postanowiłam pojechać na tor, choć pogoda nie była zbyt piękna, ponieważ zaczynał powoli padać deszcz. gdy zobaczyłam, że tor jest zamknięty, zaczęłam nabierać pewności, iż "źle robię".

- Cześć, co tu robi taka piękność na takiej bestii ?- zauważyłam chłopaka, który siedział na czerwonym ścigaczu, przyjrzałam się mu, miał ciemne włosy, czarną kurtkę i jeansowe spodnie.

- szczerze? taka piękna pogoda i chciałam pojeździć. a że zamknięte no to.. -zeszłam ze swojego "sportowego motocykla" i oparłam się o niego. -poza tym.. czemu bestia ?
- takiego ścigacza dla kobiety to sztuka.. - uśmiechnął się i popatrzył na mnie.
- pojedźmy gdzieś -zaproponowałam, wsiadając na swojego ścigacza. odjechałam, ten przejął prowadzenie. po jakiś dwudziestu minutach dojechaliśmy do lasu.
- jak Ci się tu podoba? postawił swojego ścigacza obok płotu, zrobiłam to samo.

- fajnie tu.. - popatrzyłam na niego. nagle poczułam dziwne ukłucie.
Zemdlałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz