Zasnęłam, choć wolałam tego nie robić.
Nigdy przecież nie wiadomo.. co się może stać kiedy śpimy, prawda?
od ostatniego snu wolałam nie spać, co, jeśli ten sen może stać się naprawdę?
Zbudziłam się.
- Nie śpisz?
- nie.. zimno coś..
- Emm.. przytulić Cię.. ?
- jak możesz..
Dopiero wtedy zamknęłam oczy.
Dopiero wtedy udało mi się spokojnie zasnąć.
Następnego ranka zbudził mnie silnik, a raczej jego ryk. wyszłam z namiotu.
- co robisz? - popatrzyłam na niego.
- chciałem jechać do sklepu.. coś Ci kupić.. lecz widać.. szybciej wstałaś..
- nie no.. nie musiałeś.. możemy jechać razem..
- do domu .. ?
- hmm.. taa.. a co z namiotem ? - odwróciłam się, wtedy po namiocie nie zostało już ani śladu
- a więc jedziemy?
- no dobrze.. jedziemy.
Po godzinie byliśmy już na miejscu - czyli u mnie w domu.
- Katherine.. jesteś?
- tak. Yuna. nie chce Wam zawracać głowy.. wyjeżdżam do siebie.
- no dobrze.. nie będziemy Cię zatrzymywać.
zeszłam z nią. ta pomachała mi i weszła do auta. jak się domyślam. był to jej tata.
weszłam z powrotem na górę.
- pojechała?
- tak.. czyli że..
- mamy chatę dla siebie? - uśmiechnął się i rozłożył na kanapie w salonie. przypomniały mi się jego słowa "no co, miałem się rozgościć"
- nie koniecznie. w każdej chwili ktoś niespodziewany może przyjść.
- podaj przykład ..
- ktoś z mojej rodziny..
Spuściłam głowę. wolałam nie rozmawiać na ten temat.
- oj.. spokojnie.. będzie dobrze.. zapewne..
usiadłam koło niego. wyczuwałam, że zaraz coś się wydarzy.. nie myliłam się.
- zobaczmy czy.. będziesz widzieć moją wizję.. Yuno..
położył mi dłoń na policzku. zamknęłam oczy.
Widziałam coś.
Byłam na łące w kremowej sukience. sama ja byłam białego koloru skóry. lecz moją uwagę bardziej przykuło dziecko wyglądające na 5-6 letnie. była w różowej sukience. Dziewczynka.
Co ta wizja mogła oznaczać? Czy Barthel ją wytworzył ?
otworzyłam oczy. ze zdziwieniem popatrzyłam na niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz