czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 5

Usiadłam z Katherine u siebie w pokoju. użyczyłam jej pokoju póki cała sytuacja się nie uspokoi. a oby to nastąpiło szybko.
- Coś Ci zrobił?
- nie.. Kim oni są..?
- długa historia. zapewne jesteś zmęczona.. a więc miłych snów.. - pogłaskałam ją po ramieniu i wyszłam z pokoju, zamykając go po cichu
- i jak ona ?
- dobrze.. zasnęła.
Stanęłam przed nim. przytulił mnie. pragnęłam już od dawna, żeby ktoś to zrobił. no ale cóż. jestem typem samotnika.
- Robimy jej małe pranie mózgu ?
- Raczej wyjaśnij mi kim jest rzekomy Twój kuzyn. a raczej.. czego on ode mnie chce.
- To jest Jack. Kiedyś mnie uratował, dzięki niemu jestem tym, czym jestem.
- Achm. a czemu chce mnie zniszczyć? bo zapewne ma to w planach.
- poluje na ludzi. nie żywi się krwią zwierzęcą.
- Aha. czyli poluje na mnie. super. -odeszłam na metr od niego, ten złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. znowu zeszło pomiędzy nami do pocałunku, tym razem nie był on "pojedynczy" tylko dłuższy.
- ze mną nic Ci nie grozi.. i dobrze o tym wiesz.
- Tak. To znaczy.. poniekąd.
Uśmiechnęłam się, zauważyłam skradającą się Katherine.
- Yuna.. nie chce Wam przeszkadzać.. ani nic.
- Nie przeszkadzasz.. zostaniesz u mnie na jakiś czas.. póki cała sprawa nie ucichnie.. a właśnie.. jak tam Matt.. ?
- Wiesz jaki on jest.. Tylko że.. zdziwiło mnie jedno.. Yuna.. mogę pogadać z Tobą na ... na osobności ? - popatrzyła na Barthela. poszłyśmy do mojego pokoju.
- Kiedy byłam w domu.. a raczej.. kąpałam się.. a on był.. a raczej potem zniknął.. słyszałam tylko jakieś dziwne szepty, coś w rodzaju "Poluję na Yunę, muszę ją zdobyć" lecz.. to nie był głos Matta
- Tego chłopaka?
- chyba tak.. nikogo innego chyba nie było.
No i super
znowu utwierdziłam się w przekonaniu, iż jakiś "napalony" wampir na mnie czyha ..
Lepiej być nie mogło. naprawdę.
- Katherine. tym bardziej musisz zostać.. a jaką Matt ma cerę.. tzn.. kolor skóry .. sprecyzuj, proszę.
- miał.. delikatnie białą..
- taką .. jak Barthel ?
- niee.. nie aż tak..
- no dobrze.. nie męczę Cię.. Dzięki.. jak byś coś chciała.. mów .. zawsze pomogę
- dobrze.
Wyszłam, zamykając drzwi. podeszłam do Barthela. po mojej mimice twarzy zapewne uznał, ze coś się stało, bo krótkim wywnioskowaniu "jak to ująć" powiedziałam:
- no to robi się gorąco .. uwierz..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz