niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 1

Obudziłam się w czyimś domu.
Co ja tu w ogóle robiłam?
Leżałam na dwuosobowym łóżku, koło mnie siedział chłopak który "mnie uratował".
- i jak się czujesz? - spytał, było po nim widać, że był zatroskany. co za tym wychodzi? nie miał w planie ewentualnego porwania mnie.
- dobrze.. co się stało.. ?
- zemdlałaś..
Barthel

Nie chciałem wyjaśniać nieznajomej mi dziewczynie powodu jej mdlenia. zapewne nie zrozumiałaby tego, choć jej aura wygląda mi na dosyć podejrzaną. była "magiczna".
pogłaskałem delikatnie jej głowę. nie mogłem wyczuć jej mocy. widać że się broniła, czy tez miała tarczę.
- jesteś głodna? - głos na słowo "głodna" mi się załamał. samo to zdanie przyprawiało mnie o lekki dreszczyk. musiałem przezwyciężyć moje pragnienie.
- nie, nie jestem. dam sobie radę. - wstała. ja delikatnie stanąłem koło niej. - nic mi nie jest, nie musisz się fatygować. naprawdę. Tak w ogóle - popatrzyła na mnie - Jak Ci na imię?
- Barthel. a Ty?
- Yuna. miło mi. - Skądś ją kojarzyłem - a raczej jej imię. Ciekawe tylko skąd ..

Yuna

Widziałam jego zaciekawienie, pewnie było to spowodowane jakże moim dziwnym imieniem. popatrzyłam mu głęboko w oczy. zaczęłam znowu tracić energię. Barthel złapał mnie przed tym jak upadłam. a byłam tego bliska.
- Dzięki. szybki jesteś.
- Napad adrenaliny. nie mogę Cię rozgryźć, Yuno. - Oparłam się o ścianę gdy on podchodził do mnie jeszcze bliżej. położył rękę na ścianie, znajdowała się ona nad moim ramieniem.
- Yyy... co robisz ?
- Nic Ci nie zrobię. zaufaj mi.
- Trudno powiedzieć. szczerze to bliskość pomiędzy nami jest tak wysoka, że nie jestem wstanie określić, czy jestem w stanie do stu procent Ci zaufać. - kolejna moja urzekająca odpowiedź. do której do wszyscy mają słabość. lecz nie on. od początku wydawał mi się dziwny, pewnie tak samo jak ja jemu.
- Lubisz taką bliskość?
- Tylko w niektórych przypadkach.
- Och, Yuno. czemu nie mogę Cię odczytać ? - zaśmiał się delikatnie.
- W jakim sensie "odczytać" ?
Naszą rozmowę przerwał telefon Barthela. po niej włączył telewizor.
- To nie wiarygodne! W naszym spokojnym mieście zostały zabite 3 osoby. wiadomo tylko że mają ślady na szyi. mówiła dla Was Alice Broke.
- on wrócił. Cholera!
- co się stało? -popatrzyłam na niego, to na telewizor.
- nie mam wyjścia. muszę Ci o wszystkim opowiedzieć.
Popatrzyłam na niego z nutą zaniepokojenia.. wiedziałam, że to będzie ciekawy dzień.

1 komentarz: