poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział 8

Pustka.
Patrzyłam się w dół stromej góry. i odczuwałam ból.
- Yuna! Yuna! - Usłyszałam głosy. dobrze mi znane. Rozejrzałam się.
Otworzyłam oczy. dopiero wtedy zorientowałam się, że budzono mnie od dobrych ... sześciu minut ?
- już myśleliśmy, że coś Ci się stało ..  - Katherine pomogła mi wstać. jakże to szlachetna osoba z niej się stała.
- Ja tylko spałam. - poszłam do łazienki. popatrzyłam na siebie i zamknęłam drzwi łazienkowe. wykąpałam się. gdy wyszłam z wanny i podeszłam do lustra, z ciekawości dotknęłam miejsca, gdzie zostałam "ugryziona przez wampira". ujrzałam coś. zamazaną wizję.
- Yuna! co robisz tak długo w tej łazience ?
- to moja łazienka! - wyszłam w ręczniku i poszłam do siebie do pokoju, zaczęłam przeglądać swoją szafę. nałożyłam na siebie czarne spodnie i czerwoną bluzkę.
zobaczyłam Barthela.
- długo tu stoisz?
- nie.. od niedawna.
Oparłam się o szafkę. Barthel podszedł do mnie.
- ładnie wyglądasz. hmm. wyjdziemy gdzieś ? wiesz... sami..
- a Katherine?
- da sobie rade.. a więc czekam przed klatką.
Z szybkością wampira poszedł. ja zabrałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy, uczesałam się.
- Katherine, jakby się coś działo. masz mój numer. więc dzwoń.
Wyszłam, zamykając drzwi. zeszłam na dół. czekał tam ciemno włosy chłopak. oczywiście na ścigaczu.
- Poczekaj. ja też wezmę .. i jedziemy.
odpaliłam mój motocykl i wyjechaliśmy.
gdzie on mnie prowadził?
gdy dojechaliśmy, moją uwagę przykuł wodospad - co to było za miejsce ?
- Lubię to miejsce. uspokaja mnie. chciałem Ci je pokazać.. ponieważ.. chce załagodzić całą sprawę. - uśmiechnął się.
weszłam na most i usiadłam na nim. ściągnęłam buty i zanurzyłam nogę w wodzie.
- fajnie tutaj.. był jakiś inny powód by mnie tutaj ściągnąć ?
- w przyszłości się dowiesz .. - usiadł koło mnie.
- mam się bać? - uśmiechnęłam się do niego.
- nie. nie musisz.
popatrzyłam na spadającą z góry wodę. rzeczywiście. to uspakajało.
zaczęłam myśleć, układać sobie niektóre sprawy. Co by było gdyby... no właśnie.
ciekawiło mnie co się działo u Katherine.
Lecz to chyba nie było ważne.
Na pewno daje sobie rade.. sama..
- Yuno. może zostaniemy tutaj, dzisiaj? Widzę, że strasznie Ci się tu podoba
- Masz racje.. chciałabym. ale.. gdzie ?
- a patrz tam. - pokazał palcem na rozłożony namiot. jakoś wcześniej go tam nie zauważyłam.
Czyżby znowu coś wyczarował?
- jak chcesz .. mogę spać oso.. - nie dałam mu dokończyć, zakryłam ręką jego buzię.
- nie trudź się. nie musisz .. mi to nie przeszkadza.
- to dobrze.
Uśmiechnęłam się. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie.
Właśnie. mogła by.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz